Saturday, 16 November 2019

Costa Rica

Miesiace planowania, tydzien pakowania, 11 godzin w samolocie i 4 nowosci filmowe i oto jestem na Kostaryce.
Mialam wielka ochote spedzic moje 40ste urodziny z daleka od swiata i w cieplym klimacie, wiec postanowilam uciec na drugi koniec swiata. 
Drugi koniec to moze i jest, klimat jest cieply ale wpadlam dokladnie na koniec pory deszczowej. Wychodzac z lotniska trafilam na urwanie chmury i potoki plynace po chodnikach.  Zrezygnowalam z lokalnego autobusu i postanowilam wziac taksowke do mojego hostelu. Pierwsze wrazenia byly nieco przytloczone jetlagiem. Nie wiedzialam w sumie czego sie spodziewac, bo nigdy nawet nie bylam na tym kontynencie. Bardzo mily taksowkarz przeniosl moje bagaze pod zakratowany bunkier ktory okazal sie moim hostelem. Recepcjonista- chyba wlasciciel, przeprowadzil ze mna prawdziwy wywiad srodowiskowy, polecil kilka miejsc do zwiedzania i zaprowadzil do mojego pokoju bez okna ale za to z olbrzymim lozem. 
Zostawilam swoje rzeczy i ruszylam na miasto ponaglana ostrzezeniem zeby po nocy sie nie wloczyc. 
San Jose to z pewnoscia nie Bruksela, ale nie jest to tez trzeci swiat. Troche zastanawiaja mnie budynki- zarowno domy prywatne jak i biznesy sa zakratowane.  Nie moglam znalezc ani jednego bankomatu, choc slyszalam , ze nie ma z nimi problemu. Ulice sa zywe, sklepy z glosna muzyka, handlarze glosno zachwalaja towary , nad tym wszystkim unosi sie gwar ptakow, chyba papug, choc ani jednej nie udalo mi sie dojrzec. 
Zjadlam salatke w malenkim lokalu kolo hotelu, avocado smakuje tu zupelnie inaczej. Jest mniejsze i jakby bardziej tluste. Cytryna byla lekko pomaranczowa w srodu i nieco bardziej kwasna.
Jutro przyjrze sie miastu na nowo- tym razem wypoczeta.
Rada na jetlaga- od razu wejsc w rytm czasowy. Czyli jeszcze conajmniej 2 godzint do snu. Jak ja wytrzymam???

No comments:

Post a Comment