Wednesday, 22 February 2017

Munnar dzien 2

Dzisiaj caly dzien poswiecony okolicy Munnar, bajkowo pieknej gorzystej krainie, krolestwie sloni i malp. Pyszne sniadanie w hotelu. Obsluga jest tak usluzna, ze czuje sie nieswojo. Mimo ze sniadanie jest w formie bufetu, kelner nosi za toba talerz. To jest ciut za duzo dla mnie.
 Zwiedzanie zaczynamy od fabryki herbaty. Najpierw wchodzimy do obskurnego pomieszczenia, gdzies przez pol godziny ogladam film- reklame fabryki. Propaganda az wylewa sie sie z ekranu, jak to uprawy herbaty poprawily stope zyciowa tubylcow, jakie sa przyjazne dla srodowiska itd. Wygladam przez okno. Jak oko siegnac wzgorza porosniete plantacjami. Tu kiedys byl dziewiczy las. Wychodze z pokoju po skonczeniu propagandowej jatki i patrze na zdjecia dyrektorow zalozycieli i pracownikow fabryki. Jeden z martwym tygrysem, drugi z dzikim bykiem. To by bylo na tyle byciu "przyjanym" srodowisku. Wychodze z fabryki wkurzona zmarnowanym czasem i jedziemy dalej. Zajezdzamy do ogrodow kwiatowych, kilka postojow na zdjecia. Mam ochote na troche adrenaliny. Niedaleko jest park rozrywki. Wysoko na drzewach rozpostarte sa liny, turysci przywieszani sa do liny i.. juz jestes ptakiem i szybujesz wysoko w koronach drzew. Wow, rewelacja, serce bije jak oszalale! Potem stroma skala i mozna zejsc po linie w dol. Nigdy tego nie robilam, ale chyba odkrylam swoj talent, bo nie waham sie ani chwili i schodze po pionowej skale w dol. Pozniej wspinaczka w gore po skale i wejscie na kilku metrowa siatke. Wlaze jakbym miala to we krwi! Czas na nowe hobby, uwielbiam wspinaczke! Ale slonce robi swoje, wiec wolnym krokiem ruszamy ku ostatnim atrakcjom. Bardzo podoba mi sie film 3d z efektami specjanymi.
Spocona, docieram w koncu do hotelu, szybki prysznic i kolejna atrakcja, pokaz tanca z regionu Kerali a potem pokaz sztuk walki. Kathakali to bardzo dziwny taniec, bardziej jak teatr tanca przy ogluszajacych bebnach. Pokaz sztuk walk jest niesamowity, akrobacje, skoki przez plonace kola, walka na noze i miecze, walka wrecz. Po pokazie ide zrobic sobie zdjecie z brodatyn mistrzem walk. Zagaduje mnie, zadaje mnostwo pytan a w koncu prosi o moj numer. Amit stoi obok i omal nie dostaje zawalu. Nikt na niego nawet nie zwrocil uwagi, pieska biednego...wychodze z pokazu podbudowana, wciaz "to" mam! Haha. Po powrocie do hotelu wskakuje do zimnego basenu. Wokolo ciemnosc a ja czuje sie wspaniale zanurzona w zimnej wodzie i ciemnosci. Po kapieli idziemy na kolacje. Kelner pyta co u mnie, odpowiadam ze ok i zadaje mu to samo pytanie. Robi wielkie oczy."do tej pory zaden klient nie zapytal mnie czy u mnie wszystko ok" tlumaczy. Naprawde trzeba tutaj jakiejs rewolucji spolecznej... bo o rownosci rasy ludzkiej to nikt tu nie slyszal...
To byl najlepszy dzien. Jutro kolejne miasto! Moze wreszcie zafunduje sobie masaz!
God's own country

Z tancerzami Kathakali

Pokaz sztuk walki

No comments:

Post a Comment