Siedze na lotnisku w Neapolu i czekam na samolot. Mysle o ostatnich dwoch tygodniach. Szkoda mi troche, ze wszystko bylo troche "na szybkiego", przelecialam Wlochy z polnocy na poludnie i nawet nie mialam mozliwosci, zeby troche zwolnic, spedzic caly dzien na plazy, poszukac nieznanych zakatkow..
A Italia to kraj w ktorym powinno zaznac sie dolce vita. Wlosi sa bardzo wyluzowani. Nawet w dobrej resteuracji masz wrazenie ze kelner cie olewa, nie spieszy sie, zdazy mu sie zapomniec o twoim zamowieniu. Widzisz grupy znajomych i pojedyncze osoby w knajpkach, z gazetka i pieskiem, ktorzy po prostu siedza pijac swoja kawe przez godzine. Nie wydaja sie znudzeni. Na poludniu zwrocilam uwage, ze ludzie nie dbaja o swoje domy i zycie opiera sie przede wszystkim na relacjach z innymi ludzmi. Zamiast sprzatac i remontowac siedza razem i rozmawiaja, ogladaja pilke nozna, jedza albo pija kawe.
Ja za to sprzatam moj dom przynajmniej co tydzien, ale przyjaciele odwiedzaja mnie najwyzej kilka razy do roku. Na wloskie warunki jestem samotnikiem. Ale na angielskie, wcale nie.
Mialam plan, zeby zrobic moj ranking miast wloskich. Nic z tego, nie da sie ich porownac. Z pewnoscia chcialabym jeszcze wrocic do Genovy na kilka dni i w okolice Werony, zrobic trekking dookola jeziora Garda. I o dziwo, przyjechalabym jeszcze do Neapolu, zeby poplywac w morzu i odwiedzic Wezuwiusza i kilka pobliskich miejsc, np. Sorento.
Wiem, ze jeszcze nie skonczylam z tym krajem. Musze tu jeszcze wrocic.
Monday, 8 June 2015
Sunday, 7 June 2015
Neapol ostatni dzien
Dzis rano, po wyjsciu z hostelu, nagle zwrocilam uwage, ze brudne uliczki wcale mi nie przeszkadzaja. Zaczelam zauwazac zupelnie inne rzeczy. Wokolo usmiechnieci i przyjazni ludzie. Zdaza sie, ze zagaduja cie od tak, nie dlatego ze cos od ciebie chca, po prostu dla rozmowy. Wesole dzieciaki graja w pilke. Czuje sie naprawde bezpieczna, duzo bardziej niz w moim Lublinie.
Ulice pelne sa zagadek. Nagle, za niepozornym rogiem zauwazam znak wskazujacy na stary budynek Cappella Sansevero. Wchodze, czytam ulotke. Znajduje sie w kaplicy rodziny Cansavero, a przede na jest rzezba, okrzyknieta przez znawcow najwiekszym dzielem rzezbiarskim wszechczasow. I to nie starozytna, z XVIII w. Martwy Chrystus. Rzezba przedstawia Chrystusa przykrytego szalem. Nie jestem znawca, ale ciarki przechodza. Rowniez na widok kolejnej rzezby Skomnosci, Antonio Cardelli. Naga kobieta owinieta szalem, polzamnkiete oczy wpatruja sie w dal. Rzezba zostala zadedykowana 20 letniej ksiezniczce, ktora zmarla przedwczesnie.
Z kaplicy ide do muzeum archeologicznego. Jestem bardzo ciekawa eksponatow wywiezionych z Pompei. Kolekcja jest bardzo ciekawa i oczywiscie zagladam do pokoju sekretow. Pokoj zawiera sztuke erotyczna Pompei i do niedawna byl dostepny tylko dla mezczyzn i to za okazaniem szczegolnych przepustek. A niektore, wyjatkowo wyuzdane okazy, np. Pan i koza, przedstawiajacy.. hmmm....Pana z koza, byly zamkniete na trzy spusty. Rzeczywiscie Pompeje to byla troche Sodoma i tak samo skonczyla...
Sztuka erotyczna Pompei
Prawdziwi mieszkancy Pompei, rzemieslnik z zona
Z muzeum udaje sie na spacer w strone morza i moim oczom przedstawia sie inny Neapol. Uroczki i place sa urocze, widok na port nieziemski. Mijam galerie Umberto I, bardzo podobna do tej w Mediolanie, niestety wieksza czesc w przebudowie. Dochodze do olbrzymiegp placu Piazza de Plebiscyto. Za plazem wybrzeze. Plaza wylozona olbrzymimi kamieniami, na ktorych opalaja sie ludzie. Wiele osob sie kapie, ja tez mocze noge. Woda jest po prostu cudowna. Wokol wybrzeza luksusowe hotele, dochodze do Castel dell'ovo, starego zamku na malej wysepce polaczonej z ladem uroczym mostem.
Jem obiad w przymorskiej knajpce i podziwiam piekny widok.
Tak, zdecydowanie Neapol poznaje sie etapami. Najpierw przerazenie, potem zaczyna sie doceniac historie, sztuke, a na koncu samo miasto.
Czas juz wracac do domu. Tesknie za przyjaciolmi, kotem, moim mieszkankiem. Tesknie za rozmowa z rodzina. No to, do nastepnej podrozy!
Saturday, 6 June 2015
Pompeii i Herculaneum
Dzisiaj rano wyruszylam ogladac slynne miasta zgladzone przez wybuch Wezuwiusza w 79 r n.e.
Do wykopalisk dojezdza sie pociagiem Circumvesuviana Rail, nienalezacym do sieci Trenitalia. Pociagi jezdza na linii Sorento-Neapol co okolo 30 minut, ale roklad jazdy jest tylko wskazowka kiedy pociag moze sie ewentualnie pojawic. Bilety mozna kupic na stacji i sa, w zaleznosci od dystansu, po €1.8-2.6. Do samego Sorento moze byc ciut drozej.
Do Pompeii wysiada sie na stacji Pompei Scavia i zaraz po wyjsciu z pociagu jest sie przechwytywanym przez chetnego przewodnika, ktory za €12 oprowadza grupy (plus €13 bilet wstepu, lub laczony z Herculaneum €22).
Warto. Po pierwsze wchodzac z przewodnikiem zaoszczedzilam okolo godziny stania w kolejce. A po drugie, naprawde warto jest posluchac o tamtych czasach, prawie 2000 lat temu, zeby zrozumiec, ze ludzie nie zmienili sie od tamtej pory. Pompeii bylo ojczyzna slynnej Poppei, zony Nerona. Miasto zostalo zalozone przez Grekow okolo VI w pne, potem podbite przez Rzymian. W miescie mozna doszukac sie rozwiazan technicznych, ktore dopiero niedawno zostaly "odkryte" przez wspolczesnych. Sa podgrzewane podlogi, rozsuwane drzwi, wspaniale rozwiazania akustyczne w teatrze, kanalizacja, biezaca woda w kazdym domu. Pani przewodniczka wyjasnia, ze nawet takie wynalazki jak prezerwatywa i spiralka byly znane starozytnym. Prezerwatywa z jelit owcy i spiralka z welny namoczonej w soku z cytryny. Mieli nawet lokowki do wlosow, identyczne jak dzisiaj, tylko zamiast pradu uzywali rozgrzanych kamieni, ktore panie wsypywaly do lokowek.
Z ciekawostek, na wielu progach zachowaly sie rzeby fallusow. Podobno nie zawsze byly one oznaczeniem burdelu. Wierzono, ze rzezba fallusa przynosi szczescie w interesach i chroni przed urokami, dlatego na domach rzebiono masowo fallusy. Przyklad ponizej.
Do wykopalisk dojezdza sie pociagiem Circumvesuviana Rail, nienalezacym do sieci Trenitalia. Pociagi jezdza na linii Sorento-Neapol co okolo 30 minut, ale roklad jazdy jest tylko wskazowka kiedy pociag moze sie ewentualnie pojawic. Bilety mozna kupic na stacji i sa, w zaleznosci od dystansu, po €1.8-2.6. Do samego Sorento moze byc ciut drozej.
Do Pompeii wysiada sie na stacji Pompei Scavia i zaraz po wyjsciu z pociagu jest sie przechwytywanym przez chetnego przewodnika, ktory za €12 oprowadza grupy (plus €13 bilet wstepu, lub laczony z Herculaneum €22).
Warto. Po pierwsze wchodzac z przewodnikiem zaoszczedzilam okolo godziny stania w kolejce. A po drugie, naprawde warto jest posluchac o tamtych czasach, prawie 2000 lat temu, zeby zrozumiec, ze ludzie nie zmienili sie od tamtej pory. Pompeii bylo ojczyzna slynnej Poppei, zony Nerona. Miasto zostalo zalozone przez Grekow okolo VI w pne, potem podbite przez Rzymian. W miescie mozna doszukac sie rozwiazan technicznych, ktore dopiero niedawno zostaly "odkryte" przez wspolczesnych. Sa podgrzewane podlogi, rozsuwane drzwi, wspaniale rozwiazania akustyczne w teatrze, kanalizacja, biezaca woda w kazdym domu. Pani przewodniczka wyjasnia, ze nawet takie wynalazki jak prezerwatywa i spiralka byly znane starozytnym. Prezerwatywa z jelit owcy i spiralka z welny namoczonej w soku z cytryny. Mieli nawet lokowki do wlosow, identyczne jak dzisiaj, tylko zamiast pradu uzywali rozgrzanych kamieni, ktore panie wsypywaly do lokowek.
Z ciekawostek, na wielu progach zachowaly sie rzeby fallusow. Podobno nie zawsze byly one oznaczeniem burdelu. Wierzono, ze rzezba fallusa przynosi szczescie w interesach i chroni przed urokami, dlatego na domach rzebiono masowo fallusy. Przyklad ponizej.
Tutaj cwiczono gladiatorow
Ulica w Pompei
Plac glowny
Sciana w burdelu.
"Zaplastrowane" pozostalosci kogos, kto zmarl probujac oslonic usta i nos przed pylem wulkanicznym
Zwloki psa
Pozostale ciala
Po okolo 3 godzinach w Pompei (ale mozna tam spedzic caly dzien) udalam sie do Herulaneum. Wysiada sie na stacji Ercolano Scavii, wychodzac ze stacji idziemy caly czas prosto w strone morza i za 10 min ukazuje sie brama do wykopalisk. Herculaneum bylo luksusowym kurortem z wieloma pieknymi willami. Tylko mala czesc starozytnego miasta jest odkopana, bo na reszcie wybudowano nowoczesne miasto (tak samo brudne jak Neapol). Ruiny zachowalo sie w duzo lepszym stanie niz Pompeje, mozna podziwiac wiele orginalnych freskow na scianach i zwiedzic calosc w okolo 2 godziny. Mieszkancy, do dzis sa w schronach w dawnych dokach miasta. Ich ciala zostawiono tam, gdzie dopadl ich goracy pyl wulkaniczny.
Widok na Wezuwiusza z Herculaneum
Sciana w domu
Po wybuchu ludzie schronili sie do dokow. I tam spotkala ich smierc. Ciala pozostawiono tam gdzie byly. Zwloki maja roztrzaskana czaszki, bo temperatura podniosla sie do tego stopnia, ze mozg po prostu wybuchl, rozlupujac czaszki
Obrazek ze wspolczesnego Ercolano
Friday, 5 June 2015
Neapol
Pierwsze wrazenie bylo pozytywne. Wysiadlam na stacji, stacja jak stacja, wsiadlam do metra, metro jak metro, wysiadlam na placu, plac jak plac. Nawet dosc ladny. Po drodze (15 min) zostalam za zaczepiona przez trzech panow, zaden nie mowil slowa po angielsku, ale kazdy byl bardzo zainteresowany zeby mi wytlumaczyc jak dojsc do hotelu (nawiasem mowiac zaden nie mial pojecia gdzie to jest) i odpowiedziam na kilka "ciao".
Moj hostel jest w dzielnicy historycznej i skusilam sie idea spedzenia 3 dni w otoczeniu historii i kultury. Po czym stanelam jak wryta. W gardle urosla mi gula i poczulam motylki w brzuchu i to nie bylo na pewno oznaka zakochania. Dzielnica historyczno kulturalna wygladala jak skrzyzowanie lubelskiej ulicy Lubartowskiej i bocznej uliczki w Marakeszu. Minus arabski czar plus trzy tony smieci. Patrzac na brame przyszla mi na mysl Polska powojenna. Tylko zamiast grafity z kotwiczka byl sierp i mlot. Jak to jest dzielnica historyczna to Mitcham powinno dostac certyfikat UNESCO za urode...
Parkowanie po Neapolsku, czyli tak, zeby zastawic jak najwieksza ilosc samochodow
Moj hostel jest w dzielnicy historycznej i skusilam sie idea spedzenia 3 dni w otoczeniu historii i kultury. Po czym stanelam jak wryta. W gardle urosla mi gula i poczulam motylki w brzuchu i to nie bylo na pewno oznaka zakochania. Dzielnica historyczno kulturalna wygladala jak skrzyzowanie lubelskiej ulicy Lubartowskiej i bocznej uliczki w Marakeszu. Minus arabski czar plus trzy tony smieci. Patrzac na brame przyszla mi na mysl Polska powojenna. Tylko zamiast grafity z kotwiczka byl sierp i mlot. Jak to jest dzielnica historyczna to Mitcham powinno dostac certyfikat UNESCO za urode...
Najlepsze jest to, ze sasiednie uliczki wygladaly identycznie. Do hostelu wpuscila mnie mloda dziewczyna, dala klucze i tyle ja widzialam. Postanowilam nie panikowac i dac miastu szanse. Trzeba pojsc na spacer wybrzezem i nacieszyc sie widokiem morza, to na pewno poprawi mi humor.
Nie bardzo. Wybrzeze bylo tak samo brudne i chaotyczne jak reszta. Zero Genujskiego czaru. Patrzac na tlumy czekajace na lodke, zazdroscilam im ze sie sie stad moga zabrac. Doszlam do Castel Nuovo, XIII wiecznego wielkiego zamiska, tak brzydkiego, ze powinno sie powiesic architekta. Siadlam na laweczke i zaczelam szukac dobrych stron. No coz, po wizycie w Neapolu na pewno nie bedzie mi zal wracac do domu! Zatesknilam za kotem, westchnelam gleboko, odpowiedzialam na kolejne "ciao bella" i siegnelam po mape.
Dobra, wstaje i ide trasa turystyczna. Najpierw katedra. Katedra, w porownaniu do miasta jest bardzo ladna, wnetrze na bogato barokowe, ale najbardziej interesujaca jest niewyjasniona tajemnica relikwii katedry. Znajduje sie tam bowiem zaschnieta grudka krwi sw Gennaro, ktora 3 razy do roku zmienia konsystencje na plynna. Grudke badano i stwierdzono, ze zawiera hemoglobine, wiec jest to cos krwiopodobnego, ale do tej pory nikt nie moze wyjasnic dlaczego grudka zmienia konsystencje i to dokladnie 3 razy w roku.
Z katedry udalam sie do bazyliki San Lorrenzo Maggiore, ale ogladac nie tyle bazylike, tylko to co jest pod bazylika. 20 metrow pod ziemia znajduja sie swietnie zachowane ruiny grecko-rzymskie, najstarsze z nich z okolo XIV w przed Chrystusem! Oczywiscie podczepilam sie pod wycieczke (dwoch amerykanow z przewodniczka). Przy starych, wybrukowanych ulicach zachowaly sie czesciowo portyki ze sladami sklepow. W jednym miejscu, garbarz. Przewodniczka wyjasnia, jak w tamtych czasach garbowano skory za pomoca moczu i jak wystawiano pojemniki przed zaklad, zeby przechodzien mogl pomoc w interesie.. obok garbarza (ale tam musialo smierdziec)... resteuracja. I dokladnie takie same piece do pizzy jak w dzisiejszych pizzerniach. Dalej skarbiec i prywatne mieszkania z pozostaloscia kamiennych lozek i freskow i z ... rozsuwanymi drzwiami. Dokladnie takimi, jakie teraz mamy w szafach....I to wszystko na glebokosci 20 metrow. €9 wjazd, ale warte tego.
Wyszlam nieco pozytywniej nastawiona. Tak, Neapol ma jednak interesujace miejsca.
Co 10 metrow. Pelne smietniki. Najbrudniejsze miasto w jakim bylam
Ten kosciolek ma XIV w tablice pamiatkowa. Gdzie indziej by odnowiono. Tutaj? Na dachu rosna krzewy, wokol walaja sie smiecie.. na przodzie nowoczesny zegar bez sensu. I oczywiscie zepsuty.
Uliczny zespol. Perkusja z beczek i zardzewialych garnkow.
Ale sa tez ladne miejsca...
Thursday, 4 June 2015
Florencja ostatni dzien
Dzisiaj rano po dokladnym przeanalizowaniu zawartosci portfela, postanowilam, ze haslem przewodnim dalszego zwiedzania bedzie "Florencja za darmo". W koncu najlepsze rzeczy na swiecie powinny byc darmowe.
Po szybkim sniadanku w Mercato, czas sprawdzic orientacje w terenie. Nie bylo zle, z placu S lorenzo, pod katedre i plac d Signora trafilam bez mapy. A przy okazji znalazlam ciekawy kosciolek Orsanmichele. Kosciol ten pierwotnie byl magazynem na zboze. Nieznany malaz przyozdobil magazyn freskiem Matki Boskiej i zaczely sie cudowne uzdrowienia. Pojawil sie problem logistyczny, bo jak prowadzic interes jak pod budynkiem tlumy modlacych sie. Znaleziono wiec rozwiazanie i przeznaczono dol na kosciol a gore na magazyn. Cuda dalej sie dzialy, mimo ze zastapiono wyblakly fresk nowym. Z czasem przedstawiciele cechow umiescili swoich patronow naokolo kosciola. Pierwszy patron, ktorego obfotografowalam, okazal sie patronem bankierow, czyli bardzo a pros po mojej profesji. Do kosciola mozna wejsc za darmo.
Na placu signora mozna tez schronic sie do palazzo vechcio, dwie komnaty sa darmowe i bardzo pogato przyozdobione. W sam raz na ladne fotki i zeby nieco odpoczac od upalu.
Ale moim celem primo na dzisiaj byl San Minioto al Monte, bazylika z poczatku XI w, praktycznie w calosci w pierwotnym stanie z pieknymi widokami na Florencje. Bazylika jest nie z tego swiata. Fasada z bialo zielonego marmuru i mroczne tajemnicze wnetrze. A poza tym niespotykana cisza, co we Florencji jest zadkoscia. Z bazyliki schodzi sie to ogrodow rozanych, bardzo pieknych i darmowych. Czesc ogrodow jest wykonana przez mnichow japonskich jako dar dla Florencji. Nie musze mowic, ze byla to moja ulubiona czesc.
Przy kosciele mniszi urzadzili sklep, recznie wyrabiane kosmetyki, perfumy, lody dla ochlody. Fajny pomysl na prezent.
Wracajac czulam, ze zaczynam sie gotowac i w poszukiwaniu ochlody weszlam komus do przedsionka. Po co zostawial uchylone drzwi??? Oto co ukazalo sie moim oczom:
Kiedy znalazlam sie przy rzece, pomiedzy mostami Grazie a S Nicolo zauwazylam prawdziwa piaszczysta plaze. Czulam sie jak skwarek na patelni, wiec perspektywa zamoczenia nog w zimnej wodzie byla bardzo kuszaca. Niestety ZONK. Plaza jest, ludzie sie opalaja i graja w siatkowke ale rzeka nie zacheca do kapieli. Mulista woda i mialam dziwne wrazenie ze natychmiast jest kilkumetrowy spadek. Poza tym nikt sie nie kapal. Dla zasady zamoczylam duzy palec u nogi i opuscilam plaze.
W dali rysowala sie interesujaca kopula, tuz za dachem kosciola S Croce. Tego w ktorym pochowany jest Michal Aniol. Przechodzac kolo kosciola zauwazylam ze prace nad prowizorycznym stadionem na placu S Croce prawie sa na zakonczeniu. Juz niedlugo 4 florenckie druzyny beda tam okladaly sie piesciami, lamaly nosy i odgryzaly uszy. I tak od XV wieku!
Piekna kopula okazala sie piekna synagoga, do ktorej niestety bilet kosztuje €6 wiec zadowolilam sie widokiem z zewnatrz pod czujnym okiem uzbrojonego po zeby zolnierza.
Wracajac, znalazlam kolejny ciekawy eksponat sztuki, taki "Bangsky po florencku". Florenski artysta zaczal przerabiac znaki drogowe, szczegolnie rozmilowal sie w przeinaczaniu znaku stop. Efekty sa interesujace i chyba powoli staja sie cecha charakterystyczna miasta.
Reszte dnia spedzam przy basenie, a jutro czas na kolejna przygode, Neapol :)
Po szybkim sniadanku w Mercato, czas sprawdzic orientacje w terenie. Nie bylo zle, z placu S lorenzo, pod katedre i plac d Signora trafilam bez mapy. A przy okazji znalazlam ciekawy kosciolek Orsanmichele. Kosciol ten pierwotnie byl magazynem na zboze. Nieznany malaz przyozdobil magazyn freskiem Matki Boskiej i zaczely sie cudowne uzdrowienia. Pojawil sie problem logistyczny, bo jak prowadzic interes jak pod budynkiem tlumy modlacych sie. Znaleziono wiec rozwiazanie i przeznaczono dol na kosciol a gore na magazyn. Cuda dalej sie dzialy, mimo ze zastapiono wyblakly fresk nowym. Z czasem przedstawiciele cechow umiescili swoich patronow naokolo kosciola. Pierwszy patron, ktorego obfotografowalam, okazal sie patronem bankierow, czyli bardzo a pros po mojej profesji. Do kosciola mozna wejsc za darmo.
Na placu signora mozna tez schronic sie do palazzo vechcio, dwie komnaty sa darmowe i bardzo pogato przyozdobione. W sam raz na ladne fotki i zeby nieco odpoczac od upalu.
Ale moim celem primo na dzisiaj byl San Minioto al Monte, bazylika z poczatku XI w, praktycznie w calosci w pierwotnym stanie z pieknymi widokami na Florencje. Bazylika jest nie z tego swiata. Fasada z bialo zielonego marmuru i mroczne tajemnicze wnetrze. A poza tym niespotykana cisza, co we Florencji jest zadkoscia. Z bazyliki schodzi sie to ogrodow rozanych, bardzo pieknych i darmowych. Czesc ogrodow jest wykonana przez mnichow japonskich jako dar dla Florencji. Nie musze mowic, ze byla to moja ulubiona czesc.
Wracajac czulam, ze zaczynam sie gotowac i w poszukiwaniu ochlody weszlam komus do przedsionka. Po co zostawial uchylone drzwi??? Oto co ukazalo sie moim oczom:
Kiedy znalazlam sie przy rzece, pomiedzy mostami Grazie a S Nicolo zauwazylam prawdziwa piaszczysta plaze. Czulam sie jak skwarek na patelni, wiec perspektywa zamoczenia nog w zimnej wodzie byla bardzo kuszaca. Niestety ZONK. Plaza jest, ludzie sie opalaja i graja w siatkowke ale rzeka nie zacheca do kapieli. Mulista woda i mialam dziwne wrazenie ze natychmiast jest kilkumetrowy spadek. Poza tym nikt sie nie kapal. Dla zasady zamoczylam duzy palec u nogi i opuscilam plaze.
W dali rysowala sie interesujaca kopula, tuz za dachem kosciola S Croce. Tego w ktorym pochowany jest Michal Aniol. Przechodzac kolo kosciola zauwazylam ze prace nad prowizorycznym stadionem na placu S Croce prawie sa na zakonczeniu. Juz niedlugo 4 florenckie druzyny beda tam okladaly sie piesciami, lamaly nosy i odgryzaly uszy. I tak od XV wieku!
Piekna kopula okazala sie piekna synagoga, do ktorej niestety bilet kosztuje €6 wiec zadowolilam sie widokiem z zewnatrz pod czujnym okiem uzbrojonego po zeby zolnierza.
Wracajac, znalazlam kolejny ciekawy eksponat sztuki, taki "Bangsky po florencku". Florenski artysta zaczal przerabiac znaki drogowe, szczegolnie rozmilowal sie w przeinaczaniu znaku stop. Efekty sa interesujace i chyba powoli staja sie cecha charakterystyczna miasta.
Reszte dnia spedzam przy basenie, a jutro czas na kolejna przygode, Neapol :)
Wednesday, 3 June 2015
Florencja dzien 2
Piekny goracy wieczor, siedze wlasnie nad basenem i sie relaksuje. Jest przepieknie.. na ulicy jest tak goraco, ze ledwo mozna wytrzymac, ale jest przeciez basenik z barem w moim uroczym hostelu, wiec po co sie meczyc..
Goraco polecam Plus Florence hostel, super atmosfera, towarzystwo z calego swiata, basen, silownia i fajne pokoje.
Dzisiaj postanowilam zwolnic nieco temto. Druga sprawa ze przy 35 stopniach upalu tempo samo sie zwalnia. Odwiedzilam wiec tylko slynny florencki market Mercato, gdzie od wiekow Florencja zaopatruje sie w swieze warzywa, ryby, mieso, makaron. Na parterze jest market a na pietrze mozna zjesc np. kanapki z truflami, tradycyjna bruschette z pomidorkiem, pizze albo tagiatelle z sosem. Wokol marketu odbywa sie "market na zewnatrz", mozna kupic pamiatki, wyroby ze skory, niektore naprawde ladne, ubrania, akwarelki, bizuterie, zwlaszcza ze szkla z Murano. W sumie mydlo i powidlo i to za rozsadne ceny.
Dwa kroki od Marketu jest bazylika st Lorenzo, ktora pierwotnie zbudowano w IV w, ale potem wielokrotnie przemodelowano. Mozna tam znalezc grob Donatella i wielu wladcow florenckich. Wstep jest € 4.5.
Z bazyliki wyruszylam na spacer nad rzeke szukac parku, w ktorym mozna polezec na trawce i odpoczac. Niestety zong. Jedyny park jaki znalazlam, to ogrody Boboli, i za przyjemnosc polezenia na trawce trzeba placic €10. Zdecydowanie w miastach z goracym klimatem powinno byc wiecej miejsc gdzie mozna sobie odpoczac cieniu..
Goraco polecam Plus Florence hostel, super atmosfera, towarzystwo z calego swiata, basen, silownia i fajne pokoje.
Dzisiaj postanowilam zwolnic nieco temto. Druga sprawa ze przy 35 stopniach upalu tempo samo sie zwalnia. Odwiedzilam wiec tylko slynny florencki market Mercato, gdzie od wiekow Florencja zaopatruje sie w swieze warzywa, ryby, mieso, makaron. Na parterze jest market a na pietrze mozna zjesc np. kanapki z truflami, tradycyjna bruschette z pomidorkiem, pizze albo tagiatelle z sosem. Wokol marketu odbywa sie "market na zewnatrz", mozna kupic pamiatki, wyroby ze skory, niektore naprawde ladne, ubrania, akwarelki, bizuterie, zwlaszcza ze szkla z Murano. W sumie mydlo i powidlo i to za rozsadne ceny.
Dwa kroki od Marketu jest bazylika st Lorenzo, ktora pierwotnie zbudowano w IV w, ale potem wielokrotnie przemodelowano. Mozna tam znalezc grob Donatella i wielu wladcow florenckich. Wstep jest € 4.5.
Z bazyliki wyruszylam na spacer nad rzeke szukac parku, w ktorym mozna polezec na trawce i odpoczac. Niestety zong. Jedyny park jaki znalazlam, to ogrody Boboli, i za przyjemnosc polezenia na trawce trzeba placic €10. Zdecydowanie w miastach z goracym klimatem powinno byc wiecej miejsc gdzie mozna sobie odpoczac cieniu..
Subscribe to:
Posts (Atom)