Wioska czesto jest zupelnie pod woda, ale tym razem nie jest zalana, wiec przechadzamy sie blotnista ulica w strone swiatyni. obok swiatyni dom mnisi, gdzie wlaze bez pytania. jedna olbrzymia izba, po lewej cos w rodzaju materacy z wikliny, gdzie spia mnisi, jeden kolo drugiego, naprzeciwko wizerunek Buddy, po prawej kilku mnichow krzata sie przy posilku ignorujac moja obecnosc. zadnej szafy, krzesla, toalety, prywatnosci, w ogole nic. ale jakos nie czuc atmosfery przygnebienia, tylko spokoj.
Wychodze i fotografuje moze 3letnie dziecko, bez butow i sukienki za to.. z telefonem komorkowym w reku...dziecko akurat tez robilo mi zdjecie. zatracam poczucie logiki....
Nastepnie pakujemy sie pojedynczo na miniaturowe lodeczki i plyniemy zatopionym lasem. klimat jak na Indiana Jonsie. na drzewach malpy, wokolo wpol zatopione drzewa, w wodzie weze.
jest bosko.
zchodzimy na pomost i pijemy wode kokosowa, wprost ze swiezego kokosa. pytam sie co moge przegryzc. maja weze i krokodyle. Rzeczywiscie, do pomostu przymocowana jest klatka pelna najprawdziwszych, okolo metrowych krokodyli. niektore wieksze. zamawiam potrawke z weza i za chwile dostaje biedaka z duza iloscia chilli. nie polecam.
Z pomostu wchodzimy na lodke przez mostek. mostek to szumna nazwa, w rzeczywistosci jest to deseczka, ktora wyglada jakby nie byla w stanie udzwignac nawet kota. a wlasciwie kilka deseczek polaczonych wzdluz a nie wszerz. ciekawe.
Wracamy do cywilizacji zostawiajac w tyle wodne wioski i olbrzymie jezioro.
jedziemy na prawdziwy lunch, gdzie delektuje sie potrawa zwana Amok. ryba w khmerskich przyprawach i ryz. Moi nowi towarzysze opowiadaja mi o hinduizmie, historie reinkarnacji Visznu, a takze historie Buddy, ktory korzenie ma w hinduizmie. slucham jak zaczarowana, cos jak historia tysiaca i jednej nocy ale w wydaniu hindu.
W koncu zegnamy sie i wracam do hotelu. moj plan wyprawy na market przerywa burza z piorunami, ktora moczy mnie do nitki i po godzinie nie ma po niej sladu. Jutro pozegnam Ankor i czas na nowa przygode Phnom Penh.
Zdecydowanie kazdy kto odwiedza Angkor powinien pojechac do wiosek na wodzie. I obejrzec wschod slonca w Angkor Wat. I niesamowita swiatynie Ta Phrom. Oczywiscie jest mnostwo innych rzeczy, ale te trzy sa kwintesencja tego miejsca.
market. lilie wodne na zupe
No comments:
Post a Comment