Bajkał jest drugim co do wielkości jeziorem Azji ale za to najgłebszym na świecie, w niektòrych miejscach głebokość to ponad 1.6 km. Bajkał zawiera 20% światowych zapasòw słodkiej wody. I jest przepiękny. Wyspa Olchoń na Bajkale, czyli dosłownie "mało drzew" jest słynna jako centrum szamanizmu i posiada magiczną i bardzo malowniczą gòrę Szamankę, jedną z 5 okręgòw o wysokiej spirytualnej energii. Olchoń zamieszkały jest głòwnie przez Buriatòw, ale coraz więcej tutaj turystòw i małych hosteli czy domkòw letniskowych. Lusksusòw nie należy się spodziewać, do wyspy dopiero w 2005 dotarła elektryczność, więc infrastruktura jest wciąż mało rozwinięta, choć w niektòrych miejscach można spotkać wi fi czy nawet porządną toaletę. Dotrzeć można tu busem z Irkucka, jedzie się jakieś 4.5 godziny, trzeba też wziąć prom na wyspę, ktòry płynie może 10 minut. Zimą Bajkał zamarza i wtedy samo jezioro używane jest jako jezdnia. Miejscowi organzują wtedy dla turystòw ogniska na lodzie, psie zaprzęgi, pokazy rzeźb lodowych. Za Stalina, zimą kładziono tory na lodzie i puszczano nimi pociągi. Wiosną tory sie topiły. Słyszalam, że na dnie jeziora opròcz stalinowskich toròw spoczywa też kilkadziesiąt samochodòw. Wody Bajkału sa przejrzyste na wiele metrów ale kąpiel jest niebezpieczna, bajkał jest najwiekszą kryptodresją na świecie i już kilka metròw od brzegu może być ponad 800 metròw głeboki. Przez jakiś czas wody były zanieczyszczane, teraz jest to zabronione ale koleżanka z wycieczki powiedziała mi, że widziała rury kanalizacyjne prowadzące wprost do jeziora. Co za barbarzyństwo.
Moja wycieczka zamieszkała w pensjonacie "sosnowy" otwartym dopiero 3 tygodnie temu. Pensjonat jest prowadzony przez młoda Ukrainkę, Julie. Goście opròcz Polakòw to Ukraińcy i Buriaci ( lub Mongołowie, dla mnie wygladają podobnie). Buriaci trzymali się osobno, Ukrańcy przyłączyli się do naszego ogniska, śpiewali z nami piosenki, śmiali się, pili i rozmawiali. Nie lubię Ukraińcòw za ich obojetność i okrucieństwo dla zwierząt. Jeden z gości z dumą pokazuje zdjęcia zastrzelonego niedźwiedzia. Odbieram to jako pokaz siły, bezwzględności i groźbę pod naszym adresem. Nasza gospodyni trzyma psa na kròtkim łancuchu, biedne zwierzę nie ma nawet budy żeby schronić się przed slońcem czy deszczem. Dla ochłody pies kopie sobie dołek w piasku. Na moje protesty Julia wzrusza ramionami " toz to sabaka". Sabaka musi cierpieć.
Drugiego dnia jedziemy uazami wgłąb wyspy, docieramy do miejsca gdzie miescił się gułag, dziś jest to piękna polana z kafejką i sklepem z pamiątkami. Zsyłano tu Polakòw po powstaniu styczniowym do pracy przy obròbce ryb. Dalej jedziemy do stacji meteorologicznej. Stacja produkuje własny prąd z paneli słonecznych i wiatrakòw, a do najbliższego sklepu jest 3 godziny jazdy uazem przez las. W lesie czuję niezwykłą energię, obejmuję drzewa, robi mi się błogo. Kierowcy czętują nas uchą, miejscową zupą rybną.
Wieczorem oglądam zachòd słońca przy świętej gòrze Szamance, robię kilka zdjeć pod słonce na ktòrych pojawiają się tajemnicze zielone koła, orby. Koleżanka mòwi, że orby pojawiają się tylko w miejscach o wysokiej spirytualnej energii. Sprawdzam tę teorie i robie zdjęcie w innym miejscu, na naszej plaży, też pod słońce. Orby już się nie pojawiają... ciekawe.... moi towarzysze zamawiają banie, czyli saune w drewnianym domku, po której można się ochłodzić w zimnych wodach jeziora.
Następnego dnia jedziemy z powrotem do Irkucka. Oglądamy jeszcze synagoge i najdalej na wschòd Azji wysunięty meczet, ostatnie zakupy i kolacja. Znòw zamawiam pyszne pierogi z wiśniami i cynamonem. Palce lizać! A jutro bez żalu opuszczę Rosje. Już tęsknię za domem. O dziwo, po tym wyjeździe, wolę Rosje niz Chiny. Może to uroda Bajkału, a może magiczna siła Szamanki.
Moja wycieczka zamieszkała w pensjonacie "sosnowy" otwartym dopiero 3 tygodnie temu. Pensjonat jest prowadzony przez młoda Ukrainkę, Julie. Goście opròcz Polakòw to Ukraińcy i Buriaci ( lub Mongołowie, dla mnie wygladają podobnie). Buriaci trzymali się osobno, Ukrańcy przyłączyli się do naszego ogniska, śpiewali z nami piosenki, śmiali się, pili i rozmawiali. Nie lubię Ukraińcòw za ich obojetność i okrucieństwo dla zwierząt. Jeden z gości z dumą pokazuje zdjęcia zastrzelonego niedźwiedzia. Odbieram to jako pokaz siły, bezwzględności i groźbę pod naszym adresem. Nasza gospodyni trzyma psa na kròtkim łancuchu, biedne zwierzę nie ma nawet budy żeby schronić się przed slońcem czy deszczem. Dla ochłody pies kopie sobie dołek w piasku. Na moje protesty Julia wzrusza ramionami " toz to sabaka". Sabaka musi cierpieć.
Drugiego dnia jedziemy uazami wgłąb wyspy, docieramy do miejsca gdzie miescił się gułag, dziś jest to piękna polana z kafejką i sklepem z pamiątkami. Zsyłano tu Polakòw po powstaniu styczniowym do pracy przy obròbce ryb. Dalej jedziemy do stacji meteorologicznej. Stacja produkuje własny prąd z paneli słonecznych i wiatrakòw, a do najbliższego sklepu jest 3 godziny jazdy uazem przez las. W lesie czuję niezwykłą energię, obejmuję drzewa, robi mi się błogo. Kierowcy czętują nas uchą, miejscową zupą rybną.
Wieczorem oglądam zachòd słońca przy świętej gòrze Szamance, robię kilka zdjeć pod słonce na ktòrych pojawiają się tajemnicze zielone koła, orby. Koleżanka mòwi, że orby pojawiają się tylko w miejscach o wysokiej spirytualnej energii. Sprawdzam tę teorie i robie zdjęcie w innym miejscu, na naszej plaży, też pod słońce. Orby już się nie pojawiają... ciekawe.... moi towarzysze zamawiają banie, czyli saune w drewnianym domku, po której można się ochłodzić w zimnych wodach jeziora.
Następnego dnia jedziemy z powrotem do Irkucka. Oglądamy jeszcze synagoge i najdalej na wschòd Azji wysunięty meczet, ostatnie zakupy i kolacja. Znòw zamawiam pyszne pierogi z wiśniami i cynamonem. Palce lizać! A jutro bez żalu opuszczę Rosje. Już tęsknię za domem. O dziwo, po tym wyjeździe, wolę Rosje niz Chiny. Może to uroda Bajkału, a może magiczna siła Szamanki.