Sunday, 31 May 2015

Bologna

Przyznam sie szczerze, przyjechalam do Bolonii po prostu sie najesc najlepszego jedzonka we Wloszech. Jak szalec, to szalec, zameldowalam sie w trzygwiazdkowym hotelu w centrum, co na moje warunki jest szczytem rozpusty finansowej, po czym ruszylam plawic sie w rozpuscie kulinarnej, czyli na kolacje.  W hotelu doradzili mi urocza mala resteuracje za rogiem, prawdziwa domowa atmosfera i przytulne wnetrze.

Zamowilam tagiatelle z oryginalnym sosem bolognese i deser mascarpone. I przyznaje bylo pyszne. Sos bolognese jest tak naprawde miesny a nie pomidorowy, czyli to co w Londynie (i w Lublinie) jest podawane jako np spagetti bolognese, to hybryda dwoch dan: spagetti a la pomidoro i spagetti bolognese. Deser mascarpone byl leciutki i rozplywal sie w ustach..

I naprawde bolonczycy maja bzika na punkcie jedzenia, ale stawiaja na jakosc a nie na ilosc. W miescie jest mnostwo resteuracji, niektorych z ponad 200 letnia tradycja, gdzie pielegnowane sa stare tradycje kulinarne i orginalne receptury. Nic tylko jesc, jesc, jesc.


A jak czlowiek najedzony, to mozna zwiedzac. Na poczatek plac Neptuna ze slynna fontanna Neptuna pochadzaca z XVI w i wykonana przez Giambologna ku czci owczesnego papieza Piusa IV. Niby nie wydaje sie to niezwykle, tylko, ze fontanna jest neco... wyuzdana. Ozdobiona wizerunkami 4 nimf wodnych, w lubieznych pozycjach z wielkimi rybami pomiedzy nogami. Podobno owczesny papiez byl zachwycony. Co swiadczy jak bardzo zmienili sie papieze od tego czasu...




Z placu Neptuna wychodzi sie na plac Maggiore, otoczony palacami i waznymi budynkami. Jest tam rowniez bazylika patrona Bolognii, sw Petronio. Bazylika jest warta obejrzenia, poniewaz zawiera niesamowity fresk Giovanniego de Madena, Sad Ostateczny, zainspirowany Pieklem Dantego. Mysle, ze fresk jest dowodem na to, ze w XVI w narkotyki byly mocniejsze niz teraz, bo na trzezwo jestem pewna, ze nikt by czegos takiego nie zaplanowal. Fresk jest tak kontrowersyjny, ze 10 lat temu byl planowany zamach terrorystow muzumanskich na bazylike, bo dopatrzyli sie na fresku Mahometta. To ten goscio na skale, po prawej stronie. Diabel zrywa mu turban.


Bologna, oprocz kuchni, slynna jest z 3 rzeczy: wszechobecnych portykow z kolumnami, ktorych w centrum jest 36 km i ktore sa bardzo przydatne do zwiedzania w czasie deszczu; budynkow z czewonej cegly z czerwonymi dachami i wysokich wiez. W sredniowieczu, mozne bolonskie rody nie bardzo sie lubily, za to lubily sie nawzajem napadac. W zwiazku z tym, zaczeto budowac wieze przy palacach, zeby schronic sie przed najazdem sasiada. Im wyzsza wieza, tym bogatszy rod. Niestety, glebe bolonska sklada sie glownie z gliny, w zwiazku z tym, wysokie i bardzo ciezkie budynki, bo kilku wiekach zaczynaja sie przechylac. I to mozna zaobserwowac na przykladzie wiez.



Na jedna z nich mozna wejsc - 98m, 500 stopni. No coz, jezeli myslisz, ze ciezko na nia wejsc, to sproboj z niej ZEJSC.. Potrzebne sa mocne nogi i rece, mocne nerwy, i najlepiej jeszcze medalik ze sw Bernardem (patron alpinistow). Ale widok z wiezy jest piekny...



2 minuty dalej znajduje sie slynny uniwersytet bolonski, dzis juz tylko muzeum. Bologna ma najstarszy uniwersytet na zachodzie, zalozony w XI w.  W XVI w. wybudowano siedzibe uniwersytetu, tak aby mozna studiowac wszystkie fakultety w jednym miejscu, i tutaj po raz pierwszy dokonywano sekcji zwlok na potrzeby naukowe, w pieknej scenerii:


 

Polecam odwiedzic tez kosciol sw Dominika, poswiecony zalozycielowi zakonu dominikanow. Sw Dominik zmarl w XIIIw, w tymze kosciele i zostal tu pochowany, w pieknym i slynnym grobowcu. Kilka rzezb zostalo wykonanych przez mlodziutkiego Michala Aniola. W srodku grobowca znajduje sie piekna , zloto rzezbiona urna, a w niej glowa sw Dominika. Wyraznie mozna zobaczyc jego czaszke.
My chrzescijanie jestesmy jedyni w swoim rodzaju. Czcimy naszych swietych, wystawiamy im koscioly, budujemy piekne grobowce, po czym... cwiartujemy ich zwloki i wystawiamy szczatki na widok publiczny. Mam prosbe, jezeli w przyszlosci zostane swieta, prosze nie wystawiac moich psujacych sie zwlok na widok publiczny. Wole byc zapamietana jako piekna kobieta, a nie zepsuta mumia. Dziekuje.



I kilka fajnych fotek na koniec dnia






Saturday, 30 May 2015

Jezioro Garda


Ostatni dzien w Weronie. Moj hotelik zapelnil sie podroznymi. Przy sniadaniu poznalam Niemca, ktory wlasnie wracal z pieszej wycieczyki polnoc-poludnie jeziora Garda. Opowidal mi jak w ciagu kilku dni trekkingu krajobraz zmienial sie diametralnie, na polnocy jezioro polozone jest w dolinie wsrod gor, na poludniu powierzchnia staje sie plaska i co rusz pojawiaja sie malownicze osady, ruiny, zamki. No coz, jezioro od starozytnosci bylo popularnym resortem wypoczynkowy. Postanowilam zobaczyc na wlasne oczy.

Jezioro lezy 15 km od Werony, mozna dojechac pociagiem lub autobusem. Ja wzielam busa i zaplacilam €6 w obie strony, do Peschiera del Garda. Bylo cudownie. Mozna przespacerowac sie brzegiem, wykapac lub poopalac na jednej z wielu plaz. Wiekszosc jest kamienista, ale ja tez trafilam na plaze... z trawnikiem. Odpoczelam na trawce i pomoczylam nogi. Mozna polowic ryby lub wypozyczyc lodke, zjesc rybke w jednej z resteuracji, lub za €2.5 przejechac sie ciuchnia przez Pieschera del Garda. Jest nawet specjalna plaza dla pieskow. W ogole zauwazylam, ze Wlosi maja swira na punkcie psow. Zalaczam kilka fotek jeziorka ponizej.

Po powrocie do Werony stwierdzilam, ze mam jeszcze kilka godzin do pociagu, wiec przejde sie po miescie. I trafilam na polska wycieczke z przewodnikiem! Oczywiscie podczepilam sie i bardzo dobrze, bo przewodniczka udzielala bardzo interesujacych wiadomosci. Otoz dom zwany Casa Romeo jest wlasnoscia pywatna, nalezy do rodziny bogatych bankierow wloskich, ktorzy maja ponad 800 nieruchomosci i... (najwazniejsze!) Ta rodzina ma 42 letniego syna na wydaniu, jedynaka. Niestety pani przewodnik nie miala zdjecia ani namiarow na tego syna, takze jakby ktos mial informacje jak sie z nim skontaktowac to niech wali do mnie jak w dym! Zawsze chcialam wloskiego dziedzica...

No coz, czas opuscic piekna Werone. Jak na razie plasuje sie na miejscu 2 mojej listy cudnych wloskich miast, zaraz po Genui. Zaznaczam, ze Rzym i Wenecja nie sa wziete pod uwage w mojej liscie.





Plaza dla psiakow


Rodzinka lowi ryby


Labadz tez czlowiek, poopalac sie moze


Friday, 29 May 2015

Verona

Kolejny plan wycieczki to Werona, tylko okolo 1 godz 20 min od Mediolanu. Ze stacji udalam sie w poszukiwaniu mojego hotelu bed and breakfast.Mialam zle przeczucia, bo niestety w moim budzecie nie moglam znalezc w Weronie pokoju z lazienka, wiec tym razem zarezerwowalam pokoj ze wspolna lazienka. Jak to dobrze kiedy zamiast rozczarowania spotyka cie mile zaskoczenie. B&B Cytadela to bardzo przytulny hotelik w duzym mieszkaniu, mam bardzo ladny i mily pokoj, sniadanie wliczne w cene i.. jestem jedynym gosciem! Naprawde super.



Kilka rad na poczatek. Zakup karte turystyczna w punkcie informacyjnym dla turystow, naprzeciwko Areny. Za €18 masz wstep do wszystkich obiektow na 24 godziny. Bardzo sie oplaca, biorace pod uwage ze wstep na sama Arene to €10. Druga rada, jak chcesz zjesc dobrze i tanio, tylko poza scislym centrum. Doradzil mi wlasciciel hotelu, i rzeczywiscie zjadlam pyszyny obiad za €9 z winem, poza centrum w okolocy ville Nuova.



Werona jest miastem antycznym, niesamowicie uroczym i przykladem odwiecznej potegi marketingu. Sheakspear uczynil Werone miejscem jego tragedii Romeo i Julia (choc nigdy tu nie byl) i w efekcie tlumy turystow rok w rok zostawiaja tutaj gigantyczna ilosc euro. Niewazne, ze Romeo i Julia to postacie fikcyjne!  Ze tez nie mogl umiescic zadnej swojej tragedii w Lublinie albo w Kielcach...

Casa Giullietta, to tak naprawde XIII wieczny dom nalezacy do rodziny Cappelletich, niezwiazanych ze slynnymi fikcyjnymi Cappulettimi. Mozna zobaczyc slynny balkon i "nieszczesny" posag Julii. Posag jest ciemny, tylko jedna piers Julii jest jasna blyszczaca i wypolerowana. Powod? Panowie, robiac sobie zdjecie z posagiem, notorycznie lapia ja za ta piers. I dlatego jest taka wyszlifowana. Naprawde, sama widzialam!


Biedny Romeo nie jest juz tak popularna postacia. Casa Romeo to bardzo niepozorny budynek, nawet z mapa niemozliwy do znalezienia. Ja mialam szczescie, bo podczepilam sie pod angielska wycieczke.



Zwiedzanie zwykle zaczyna sie od antycznej Areny, takie troche mniejsze koloseum, nawiasem mowiac 40 lat starsze od Koloseum. Tak naprawde trzecia co do wielkosci arena zbudowana przez Rzymian. Za Arena, urokliwa ulica via Mazzini mozna przejsc do domu Julii i obok domu Romeo a nastepnie kilka krokow dalej docenic autentyczne a nie marketingowe walory Werony, na placu Piazza De Signori i piaza delle Erbe. 

Szczegolnie godne polecenia sa:

kosciol St Maria Antica, powstaly  w miejscu sredniowiecznego zakonu. Godna uwagi jest krypta w ktorej pochowany jest XIV wieczny wladca Werony, Cangrande, czyli Wielki Pies. Wszyscy wladcy z jego rodu przyjmowali przydomek psa, np. jego nastepca zostal Szalony Pies Can Rabioso. Cangrade byl slynnym przyjacielem Dantego, ktory zadedykowal mu arcydziello Paradiso (czesc Boskiej  Komedii). Dante jest uwielbiany w Italii, bo uwaza sie go za ojca wspolczesnego jezyka wloskiego.


krypta Cangrande. Z ciekawostek, po ekshumacji jego ciala okazalo sie, ze byl dosc wysoki, mial piekne zeby, zostal otruty i byl bardzo podobny do... Shreka. Gosvio kazal wyretuszowac wszystkie swoje pomniki, zeby byc zapamietany jako przystojnisk ale go ekshumowali i wydalo sie..


Killa krokow od krypty znajduje sie Piazza de Sinori i dalej pasaz prowadzacy do glownego placu handlowego. Nad pasazem zawieszone jest zebro wieloryba. Nie wiadomo po co, ale wisi tak juz z 400 lat.




Polecam tez Kosciol St Anastasia z XIII w. z niesamowitym XV w freskiem St George oraz katedra Duomo. Katedra zostala zbudowana na miejscu paleo chrzescijanskiego kosciola z IV w. Pozostalosci tego kosciola sa udostepnione zwiedzajacym.




Ogladajac starozytne budynki Werony, nie moge oprzec sie wrazeniu, ze ludzkosc cofa sie w swoim rozwoju zamiast isc do przodu. Kto teraz potrafi budowac na tysiaclecia i tworzyc sztuke, ktora naprawde porusza. I to nie znawcow, ale zwyklych ludzi. Czy w ostatnim dziesiecioleciu ktokolwiek ukonczyl jakas niesamowita budowle lub prawdziwe dzielo sztuki i nie mam na mysli the Shard (ladne bo wysokie i szklane) ani rekina zakonserwowanego w occie ani zlotej Kate Moss w pozycji " bierz mnie, bedzie wspaniale". 



Zdecydowanie polecam spacer nad rzeka Adige, od rzymskich ruin az pod zamek Castalvecchio. Tylko radze omijac muzeum zamkowe. Ja tam sie zgubilam i 15 minut szukalam wyjscia. Zgubic sie w zamku ciut straszna rzecz... po prawej stronie mostu Scaligero rzeka jest na tyle plyka, ze mozna pomoczyc nogi.






I na zakonczenie kilka ulubionych fotek






Thursday, 28 May 2015

Mediolan, ostatni dzien

28 maja czwartek

Nadszedl czas na ostatni punkt na liscie zwiedzania Mediolanu, slynny obraz Leonarda da Vinci Ostatnia Wieczerza. Bilety trzeba zakupic online, najlepiej kilka dni wczesniej. Obraz znajduje sie w kosciele Santa Maria delle Grazie I niestety jest w kiepskim stanie. Jest cos tajemniczego i fascynujacego w tym wizerunku, nie mozna oderwac od niego oczu. Chcialabym przeniesc sie w czasy Leonarda, zeby moc zobaczyc jego dzielo zaraz po skonczeniu i zapytac jaka tajemnica kryje sie w Ostatniej Wieczerzy. Kosciol Santa Maria jest prawdziwym obiektem kultu a nie turystyczna atrakcja. Panuje w nim klimat skupienia i modlitwy, starutki ksiadz w konfesjonale, ubrany w biala szate czyta Biblie czekajac na skruszonych grzesznikow. Kosciol zostal zbombardowany w czasie Drugiej Wojny przez aliantow i wiele cennych freskow zostalo zniszczonych.
To smutny widok, biala sciana zostawiona tam gdzie kiedys byl piekny obraz stworzony ku chwale Boga. Jaki jest sens bombardowac koscioly i obiekty kulturalne? Przeciez sztuka nalezy do calej ludzkosci, wiec niszczac ja sami siebie okradamy.
Jezeli masz czas zobaczyc tylko 2 rzeczy w Mediolanie, to kosciol Santa Maria delle Grazie i Ostatnia Wieczerza powinny znalesc sie na twojej liscie.



Wednesday, 27 May 2015

Genova

27 Maj, sroda

Dzisiaj mialam w planach zwiedzanie mediolanskich galerii i pelen relaks. Niestety zapomnialam, ze moj system operacyjny nie ma opcji relaksu, wada wrodzona lub efekt Czarnobylski, kto wie.. takze obudzilam sie, czujac, ze mnie "nosi". Otworzylam przewodnik na stronie "Genova". Coz, to znak, wiec udalam sie natychmiast na stacje i kupilam bilet do Genui. Z Mediolanu jedzie sie okolo 90 min. Wysiadlam w Genui, wciagnelam powietrze. Boze, tak sobie wyobrazalam, ze bede sie czula kiedy pojade na Kube.

Teraz wydaje mi sie oczywiste ze Krzysztof Kolumb mogl tylko sie urodzic w Genui i nigdzie indziej. To miasto awanturnikow

Bylam zachwycona i nadal jestem. To miasto jest jak nic co do tej pory widzialam. Prawdziwy port piracki, brudny, bez zadnej logiki czy porzadku, waskie uliczki pomiedzy wysokimi budynkami, prostytutki i alfonsi bezwstydnie oferuja swoje uslugi, zar leje sie z nieba. Czarnoskory sprzedawca chlamu kolo ekskluzywnego hotelu w stylu imperialnym, 2 metry dalej przydrozny zebrak pali...cygaro, troche dalej, przy smietniku matka karmi piersia a obok facet krzata sie w malej knajpie...

W porcie znowu pomieszanie z poplataniem, epoki, style i ogolnie chaos. Na wodzie, jak olbrzymia banka mydlana unosi sie biosfera, szklany sferyczny obiekt, w ktorym panuja warunki jak w tropikalnej dzungli, w sadzawce plywaja piranie, pomiedzy drzewami lataja papugi. I to wszystko w wielkiej bance. Obok stoi oryginalny statek piracki, zbudowany do filmu Piraci Polanskiego. W porcie zacumowane lodki, megadrogie jachty, lajby rybackie, a kolo nich... lodz podwodna!

W halasliwych stoiskach kolo portu sprzedawcy oferuja swieze osmiornice. Architektura jest tandetna, a zarazem absolutnie zachwycajaca.  To nie jest miasto na jeden dzien, to jest miasto, ktorym nalezy sie upic, zachwycic, zabladzic w nim i zakochac. Juz chce tam wrocic!


W waskich uliczkach pracujace dziewczyny czekaja na klientow


Piazza de Ferrari, niedaleko Katedry st Lorenzo, najszczesliwszego miejsca na ziemi. W czasie ostatniej wojny, spadla na nia bomba, ale dziwnym trafem nie wybuchla. Bomba dalej tam jest!


Biosfera



Autentyczny statek z filmu Piraci Polanskiego


Lodz podwodna zacumowana kolo prywatnych lodzi


Osmiornica na obiad



Widok na port ze statku


Slynna sala lustrzana w Palazzo Reale