Wednesday, 1 October 2014

Po zameldowaniu w moim .... no coz zakonie (bo jak inaczej nazwac?)udalam sie na polnoc do Ryoan ji temple. Jezeli uzywasz mapy z eyewitness travel, to tam nie trafisz. Ja trafilam dzieki aplikacji city maps 2 go pro. Prowadzi cie na gpsie i jest dobra. Kosztuje grosze. Roan ji temple jest wyjatkowa dzieki najpiekniejszemu w Japoni "suchemu ogrodowi". Ogolnie jest to zwirek z glazami. Na pierwszy rzut oka nie wiedzialam o co chodzi. Siadlam wiec zeby sie temu przyjrzec. Zwirek stal sie jakby morzem, a glazy... jeden to nosorozec - mama z mlodymi, drugi to zolw z dluga szyja, kolejny to tiranozaur rex , dwa glazy juz prawie zatonely ... no coz, po 5 minutach wstalam i stwierdzilam, ze moja glowa jest jakas wyjatkowo spokojna. Dalej nie rozumiem estetyki tego ogrodu, ale  w jakis magiczny sposob dziala jak podwojna dawka melisy i dwa kalmsy. Swiatynia jest w bardzo malowniczym parku ze stawem. Z Rjoan temple poszlam zwiedzac "dom" na jedna noc. Mieszkam na osiedlu otoczonym bialym murem, do ktorego z polnocy i poludnia prowadza dwie bramy. W srodku znajduje sie kilkadziesiat buddyjskich temple, niektore bardzo stare. Pomiedzy sa  drogi wylozone kamieniem. Czuje sie jakbym cofnela sie w czasie. Jest cicho, ale nie znaczy ze spokojnie, np, w jednej ze swiatyn mnisi urzadzili przedszkole. Przed nim jest parking dla mamusinych rowerow, kazde z siodelkiem dla malucha i koszykiem na zakupy z przodu.
Zaluje ze nie mam jeszcze jednego dnia w okolicach Kyoto, z checia zobaczylabym  Zloty i SrebrnyPawilon, dwie swiatynie troche na polnoc, zdaje sie ze to najdalsze obrzeza Kyoto.

Jutro rano o 9 mam medytacje z mnichami, a potem wyjezdzam. Dodalam sobie jeszcze jeden punkt wycieczki, wyspe Miyajima, slynna z powodu The Great Torii, morskiemu wejsciu do swiatyni Itsukushima shrine. Wyspa jest swieta, nie wolno tam sie urodzic, ani umrzec, dlatego nie ma tam cmentarzy i oddzialow polozniczych. Stamtad na noc zajade do Hiroshimy, gdzie spedze piatkowy ranek i popoludnid, po czym szybko do Tokyo i na lotnisko.

II kilka spostrzezen na koniec mojego pobytu w Kyoto. Jestesmy dla Japonczykow mega egzotyczni. Za kazdym razem jak mowie im ze jestem z Polski najpierw jakby ciut sie dziwia a potem na twarzy pojawia sie im mega rogal. W Gion dopadla mnie wycieczka Japoskich dzieci, moze 10 letnich, ktore krzyczaly do mnie hello you i jak odpowiadalam im hello, cieszyly sie jakbym byla Myszka Mikki w Disneylandzie. Kilka podbieglo zeby przybic mi piatke. Zarowno w Tokyo jak i w  Kyoto jest troche turystow, ale nie za duzo, porownujac do np. Londynu. Nigdzie nie czeka sie na wejscie do obiektu i bilety wstepu sa pomiedy 200 a 1500 yenow. Czyli mega najdrozszy to £9. Wiekszosc sa po okolo 500 yenow. Jedzenie tez jest w przyzwoitych cenach, porzadny japonski posilek mozna zjesc za 1000 yenow.1500

No comments:

Post a Comment